|
![]() |
Moja zabawa w akwarystykę zaczęła się dość dawno temu, jakieś 25 lat temu... Pewnie widziałem jakieś ładne akwarium i chciałem mieć podobne w domu. Już wiem: widziałem ładne akwarium mojego brata. To byłe trudne czasy i właściwie niczego nie można było kupić. A brat sam sobie wszystko zrobił. Pompę, filtry, oświetlenie, mnóstwo ciekawych wtedy dla mnie rzeczy. Zatem pierwsze akwarium było po prostu kilkulitrowym słojem - na 150 litrów wody jak u brata - nie mogłem liczyć. Trafiły tam jakieś rybki z rzeki, które po kilku dniach zasnęły gdy je nakarmiłem chlebem - cała woda po prostu skwaśniała. Potem ojciec zrobił mi ramowe, stulitrowe akwarium. To był luksus. To akwarium miałem przez dziesięć lat - tak to pamiętam. Trzymałem bardzo różne ryby, od zbieraniny żyworódek po stado pielęgnic miodowych (Herotilapia multispinosa), skalary, gurami itd. Ot, takie akwarium towarzyskie, można powiedzieć. Gupiki mnożyły się na potęgę, udało mi się także rozmnożyć pielęgnice miodowe - z tego byłem na prawdę dumny. Akwarium było wyposażone w pompę powietrza z mimośrodem - pompowała mnóstwo powietrza, ale w cyklach - raz na sekundę. Był też własnoręcznie zrobiony filtr zewnętrzny, z komorą, w której leżakował piasek, i który systematycznie, co tydzień myłem, płukałem, szorowałem, wyparzałem - wtedy wiedza o cyklu azotowym była czarną magią, pewnie nawet nie słyszałem, że coś takiego istnieje, więc filtr co tydzień dostawał kopa i musiał dojrzewać od nowa. Ryby pewnie też z tego nie były zadowolone, ale jakoś nie protestowały - chyba jednak prawdą jest, że ryby głosu nie mają... Akwarium musiałem zlikwidować gdy wyprowadzałem się z rodzinnego domu. Dostał je wraz z całym wyposażeniem znajomy - miał dzieci, które były wniebowzięte perspektywą hodowania rybek. Dalszych losów tego zbiornika nie znam. Potem miałem wieloletnią przerwę i rozbrat z akwarystyką. Długo jakoś nie mogłem się zdecydować na akwarium w wynajętym mieszkaniu. Nie chciałem mieć jakiegoś wypierdka, wiedziałem, że jeśli akwarium, to co najmniej 300 litrów. I tak się też stało, w roku 2000 jesienią zacząłem myśleć. Myślenie skończyło się wczesną wiosną 2001 - miałem urządzone akwarium, 350 litrów. Pływało tam 45 neonów czerwonych, 15 neonów czarnych, 15 hokejówek amazońskich, kilka zbrojników, no i para pielęgniczek kakadu (Apistogramma cacatuoides). Z sukcesów mogę wymienić rozmnożenie zbrojników - przypadkowe, rozmnożenie owych pielęgniczek. Wodę preparowałem - kationitem Filtrax K. Utrzymywałem biotop czarnych wód. Większość ryb z tej obsady juz odeszła, ale kilka jeszcze żyje - ma zapewnioną spokojną emeryturę w odpowiednim domu spokojnej rybiej starości. Po przeprowadzce do mojego własnego mieszkania mogłem rozwinąć akwarystyczne skrzydła. Nie planowałem nowego zbiornika, ale jedynie dobudowanie do niego sumpa. Mieszkanie jest maleńkie, większy zbiornik raczej nie znalazłby odpowiedniego miejsca. Tym sposobem doszliśmy do dnia dzisiejszego. (4 kwietnia 2007) |
|